Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

spółki, przystąpił do niéj Kamieński jako trzeci i podczas gdy wspólnicy jego, mianowicie pan Andrzéj, zajmowali się głównie wydawnictwem Roku i księgarnią, przypadły Kamieńskiemu dozór nad drukarnią i wydawnictwo Dziennika polskiego, który trwał tylko rok jeden, a potem Dziennika domowego, który żył dość długo, dzięki zabiegliwości redaktora. Pismo to, wbrew nazwie swojéj, tygodniowo wychodzące, miało cechę przeważnie belletrystyczną; obok rozpraw z dziedziny obyczajowości, praktyki życia i literatury, mieściło w sobie głównie powieści i poezye, a ponieważ obliczone było na lepszą połowę rodzaju ludzkiego, zajmowało się także potroszę jéj ubiorem i modami. Wiele w niem znaleść możesz dobrych i ładnych rzeczy, bo prócz Kamieńskiego rozmaite się tam pojawiały pióra męskie i żeńskie, po większéj części z fantazyi i dobréj chęci piszące, bo na honorarya dochody nie starczyły; przysyłali raz poraz artykuliki Libelt, Moraczewski, Emil Kierski, a do głównych współpracowniczek, ile wiem, należała panna Bibianna. Mimo wszelkie starania redakcyi, zastęp odbiorców niezbyt był liczny, dla tego, aby go pomnożyć, chwytając płeć piękną za czułą stronę, zaczęto późniéj dodawać do każdego arkusza wybornie wykonane tablice paryzkich mód. Ten obrachunek na słabość niewieścią nie wypadł jednak pomyślnie; prenumerata nie urosła, a ponieważ koszta wydawnictwa znacznie się powiększyły, przeto Kamieński, po daremnéj dość długiéj walce, musiał wreszcie broń złożyć i tygodnik swój zwinąć. Dłużéj nierównie, bo niemal lat osiemnaście, parał się z Gazetą Wielkiego Księstwa Poznańskiego, którą, jako ostatni redaktor, pochował sześćdziesiątego piątego roku. Była to ciężka i niewdzięczna praca, bo nie mając od nakładcy, prócz skromnéj dla siebie pensyjki, żadnego na współpracowni-