Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/73

Ta strona została skorygowana.

mniéj jak ciągła niepewność dnia jutrzejszego, na którą narażony był w Królestwie, spowodowały go do opuszczenia Warszawy czterdziestego ósmego roku. Pzybywszy do nas, jak wtenczas tylu innych gorących patryotów ze wschodu i zachodu, znalazł tutaj wkrótce wielu znajomych i życzliwych, bo każdego przyciągała do siebie ta postać cicha, skromna i łagodna, to bolesne częstokroć spojrzenie, które się ożywiało niezwykle, jeśli była mowa o rzeczach idealnych.
Z Poznania często na wieś wyjeżdżał, a gdy przebywał w mieście, lubił siedzieć samotnie, czytał, marzył i pisał; pisywał listy, a raczéj rozprawy sentymentalne lub poetyczne; pisał wiersze i artykuły. Towarzystw liczniejszych unikał, ale bardzo chętnie wywnętrzał się i gawędził w ściślejszem gronie poufnych. Była to natura na wskroś liryczna, skłonna do tęsknot miłosnych, trochę niejasna i mistycznie usposobiona w swoich pojęciach i marzeniach, które obracały się prawie wyłącznie około ojczyzny, religii i demokracyi. Znajdziesz te cechy, panie Ludwiku, we wszystkich niemal jego pismach i poezyach wydanych u Żupańskiego, a późniéj gdzie indziéj, osobliwie zaś w tygodniku „Krzyż a Miecz“, wychodzącym tutaj w ciągu piędziesiątego roku pod odpowiedzialnością jego przyjaciela Ewarysta Estkowskiego. To pismo krótkiego żywota on stworzył i założył, aby wpływać na publiczność w religijno - patryotycznym duchu i większą część artykułów i wierszy do niego dostarczał.
Ponieważ nie jestem w tym względzie fachowym, nie będę ci się zapuszczał w ocenianie Balińskiego jako poety lub w rozbiory dzieł jego, pozwolę sobie jednak powiedzieć, że, chociaż do gwiazd pierwszorzędnych nie należy, zaszczytne zajmuje miejsce w szeregu równoczesnych współzawodników tak pod względem treści jako