Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/81

Ta strona została skorygowana.

uczyć porządnie i popis dojrzałości czterdziestego pierwszego roku szczęśliwie złożył. Z tych jego szkólnych czasów przypominam sobie jeszcze jeden charakteryzujący go szczegół; otóż opowiadał mi raz zmarły nadburmistrz Kohleis, który był razem z nim przez czas niejaki na jednéj stancyi, że, mimo różnicy narodowości, zgadzali się z sobą jak najlepiéj, tylko go Niegolewski zmuszał do mówienia po polsku, nieszczędzac wnyków, gdy się po niemiecku odezwał i że téj metodzie starszego kolegi zawdzięcza w znacznéj części swoją znajomość języka polskiego.
Cały swój peryod uniwersytecki przebył w Bonn, gdzie wtenczas, ile wiem, Polaków wcale nie było; dla tego też, nie tracąc czasu na pogawędkach i zabawach towarzyskich, pracował tak usilnie na wydziale prawno-politycznym, że, po skończonem triennium i złożonem rigorosum, uzyskał stopień doktora obojga praw na zasadzie dysertacyi De jure superficiario. Tę rozprawę, tyczącą się mało przedtem wyświeconego przedmiotu, który był przez uniwersytet do konkursu podany, opracował Niegolewski tak gruntownie, że nagrodę konkursową uzyskała i w kilku pismach fachowych niemieckich bardzo pochlebną znalazła ocenę, a podobno nawet zapytywano się z Zurychu pośrednio młodego doktora, czyby nie zechciał rozpocząć zawodu swego przy uniwersytecie. Niedowierzając jednak jeszcze swym siłom i chcąc do docentury, o któréj zresztą marzył, przysposobić się wpierw dostatecznie, postanowił odbyć referendarkę w miejscu spokojnem i samotnem; zgłosił się więc do sądu w Ehrenbreitenstein. Ale losy popchnęły go niebawem na inne tory. Po krótkiéj wycieczce do Francyi i Belgii, chcąc odetchnąć znowu powietrzem ojczystem przyjechał do W. Księstwa na czas nibyto krótki i miał zaraz wracać nad Ren. Było to jednak, jak ci wspomnia-