Wracając teraz po tym krótkim epizodzie do naszego doktora, powiem ci, panie Ludwiku, że i on nie uszedł. Schwytany i osadzony w jednéj z redut tutejszych, potrafił w końcu kwietnia, nie wiem jakim cudem, bo to w pruskich więzieniach rzecz arcytrudna, wydobyć się z swéj reduty, przeczołgać się niepostrzeżony przez wały i rowy forteczne i ukryć w mieście. — Ale radość ledwo kilkanaście godzin trwała; policya miała węch dobry i gdy się pan Władysław wynurzył na chwilę z kryjówki, aby wyjechać za granicę, dostał się w jéj ręce. Założono mu kajdanki, ale, skutkiem choroby, na którą zapadł, pozbył ich się wkrótce, poczem, przewieziony do Berlina, przesiedział w Moabicie do końca czterdziestego siódmego roku i przebył wszystkie instancye śledztwa i procesu niespodziewanie szczęśliwie; mimo wszelkich bowiem poszlak i podejrzeń, zbywało na stanowczych dowodach przeciw niemu. Uwolniony więc ostatecznym wyrokiem wrócił do rodziców.
Następnego roku rozpoczął swoją czynność polityczno-parlamentarną, nie mięszając się do przedsięwzięć i wypadków wojennych, których nasze Księstwo było wtenczas widownią. Odwagę równie fizyczną, że tak powiem, jako i moralną posiadał Niegolewski w wysokim stopniu, dawał jéj przez całe życie dostateczne dowody, ale nie poczuwał się do usposobienia i uzdolnienia wojskowego, ani się niem szczycił, ile mi wiadomo, mimo to jednak spowodowało go patryotyczne uczucie późniéj powtórnie do akcyi spiskowéj i wojennéj. Powiedziałem ci, panie Ludwiku, że już czterdziestego szóstego roku, rozpatrzywszy się należycie w położeniu rzeczy, odradzał Niegolewski od przedwczesnych zamachów; również, gdy sześćdziesiątego drugiego i trzeciego rozpoczęte w Królestwie tajne roboty otworzyły sobie przystęp do Księstwa, trzymał się zrazu od nich zdaleka, podzielając
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/84
Ta strona została skorygowana.