Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 03.djvu/95

Ta strona została przepisana.

nia w obronie praw naszych, gdy nas wbrew woli do rzeszy północno-niemieckiéj wcielano. Protest jego uroczysty wywołał długą i namiętną mowę hrabiego Bismarcka, na którą odpowiedział pan Władysław znakomicie, zbijając gruntownie wszystkie przeciw charakterowi i dziejom naszym wymierzone zaczepki. Protest taki sam stał się koniecznością po zgnębieniu Francyi i ogłoszeniu cesarstwa. Wniósł go więc siedemdziesiątego pierwszego roku Niegolewski, jako poseł do parlamentu i przewodniczący Koła polskiego; a gdy znów hr. Bismarck, wtenczas już kanclerz i książę, przeciw uzasadniającemu rzecz doktorowi Alfredowi Żółtowskiemu, też same mniéj więcéj wniósł argumenta i zarzuty, jakich już dawniéj był użył, dowodząc, że posłowie polscy żadnego do podobnych protestów nie mają mandatu i prawa, znalazł i tym razem w Niegolewskim gruntownego i natchnionego przeciwnika, którego mowa takie nawet na Niemcach zrobiła wrażenie, iż książę Bismarck widział się spowodowanym do wytłómaczenia i złagodzenia niektórych swoich twierdzeń.
Nie zdziwisz się, panie Ludwiku, że tego wszystkiego tykam się tylko pobieżnie; ani czas po temu, ani też pamięć moja starczy, aby rzecz wyczerpać; wspomnę ci tylko jeszcze, iż z bardzo licznych późniejszych występów parlamentarnych pana Władysława znalazły szczególne uznanie u współziomków tak obrona wolności ambony i wydalonych z Księstwa kongregacyi religijnych, jako też na podstawie krzywd naszych uzasadnione wycieczki przeciw wzrastającym etatom wojskowym, przeciw obostrzeniu praw karnych i prawom wyjątkowym, mającym na celu zgnębienie socyalistów, z których druga spowodowała przeszło półtora tysiąca obywateli galicyjskich do wystósowania doń adresu dziękczynnego. Przedewszystkiem zaś z wdzięcznością przyjętą została