remu się przypatrywał. Nie zdziwisz się zapewne, panie Ludwiku, że z całéj owéj epopei nic już nie wiem, chociaż wtenczas słuchałem jéj bardzo uważnie, ale z tego, co późniéj rozmaitemi czasy Ksawery o swym ojcu mówił i co od innych o nim słyszałem, powiedzieć ci jeszcze mogą niektóre szczegóły, tyczące się starego pana Stanisława Zakrzewskiego. Był to fizycznie i umysłowo dzielny człowiek. Wysokiego wzrostu, silnéj budowy ciała, w ruchach okazywał, zaraz przy pierwszem spotkaniu, całą postawą swoją, wyrazistą twarzą i śmiałem spojrzeniem, stanowcze i energiczne usposobienie, które zawdzięczał tak naturze, jako też ciężkiéj służbie wojskowéj odbytéj za młodu. Ledwo bowiem lat dziewiętnaście mając, uciekł rodzicom z Międzylesia pod Rogoźnem, gdy się tutaj, za wkroczeniem Francuzów, zaczęły pułki nasze formować i już następnego roku, w piątym pułku jazdy bił się pod Friedlandem, gdzie pierwszą odebrał ranę, z któréj wyleczywszy się wkrótce i przeszedłszy do piechoty jako podporucznik, a późniéj jako porucznik, wreszcie jako jeden z kapitanów szóstego pułku, znalazł sıę w kilku potyczkach na ziemi pruskiéj i w rozmaitych pochodach, kwaterunkach i przejściach ówczesnego wojska polskiego.
Krótko przed rozpoczęciem wyprawy rosyjskiéj sprzykrzywszy sobie służbę w piechocie, wniósł o przeniesienie swoje do dziewiątego pułku ułanów; przełożeni nie mieli nic przeciw temu, zwłaszcza że był żołnierkę w konnicy rozpoczął, ale arystokratyczni współkoledzy niełaskawie przyjęli byłego piechura, a ponieważ nie szczędzili mu przymówek, wyzwał draźliwy Zakrzewski kilku z nich na rękę i, odbywszy na samym wstępie pięć pojedynków, szczęśliwie, zjednał sobie spokój i respekt powszechny. Pułk jego przydzielony został dwónastego roku do pierwszego korpusu wielkiéj armii i zaraz w po-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/126
Ta strona została przepisana.