Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/159

Ta strona została przepisana.

czech, dla tego też bardzo biegle, nawet ozdobnie mówił po niemiecku. Okoliczność ta nie wywarła jednak żadnego wpływu na wrodzone jego patryotyczne uczucia. Wróciwszy do kraju, osiadł w Tulcach, odziedziczonych po ojcu i ożenił się wcześnie z kuzynką swoją, panną Emilią Zabłocką; mimo to, będąc usposobienia łatwo zapalnego, kilka lat późniéj znalazł się między najruchliwszymi i najgorliwszymi zwolennikami centralizacyi, którzy przyspasabiali u nas powstanie. Schwytany jeden z pierwszych, odpokutował swoje dwa lata w Poznaniu, Sonnenburgu, Moabicie i wydostał się na wolność czterdziestego ósmego roku. Więzienie nie pozostało bez wpływu na niego, odstręczyło go w pewnéj mierze od ludzi, dając mu sposobność przekonania się, jak często niektórzy z nich ulegają bezmyślnie niesłusznym i bezzasadnym uprzedzeniom. Już to w ogóle szczęście nie było rozrzutnem dla pana Henryka. Stosunki majątkowe, po śmierci ojca zaniedbane podczas długiéj niedoletności a późniéj skutkiem kilkoletnich przejść spiskowych i więziennych, może innych także nieznanych mi okoliczności, pociągnęły za sobą sprzedaż dwóch wsi, których nazwiska nie pamiętam, i zmusiły go do pożegnania się z pięknemi Tulcami, tak iż znaczne pierwotnie dziedzictwo ograniczyło się w końcu na Komorniki pod Poznaniem. Dwie dorosłe córki, jedna z nich zamężna i matka dzieciom, zawcześnie zeszły z tego świata, a sześćdziesiątego trzeciego roku Moskale zabili mu najstarszego syna. Pamiętam tego Józefka, bo go często widywałem, gdy tutaj do szkół chodził; był to dobry i łagodny chłopiec, którego w wyższéj klasie niepokoić zaczęły szlachetne fantazye; z tego powodu, gdy w Warszawie za Aleksandra II rozbudził się tak silnie duch patryotyczny, wyprosił sobie u rodziców, aby go tam posłali, a marząc o poświęceniu się ludzkości i uwielbiając arcy-