zwykle rano i po obiedzie przychodził, wraz z kilku innymi początkującymi kolegami, aby mieć udział w konsultacyach. Późniéj, za radą Marcinkowskiego, gdy doktor Siegfryd, o którym ci dawniéj niejedno powiedziałem, wyjechał do Francyi, opuściwszy stanowisko swoje w Kościanie, osiedlił się Palicki w tem mieście, zdaje mi się, z początkiem czterdziestego trzeciego roku i przepędził tam resztę swego życia. Czterdziestego piątego, około św. Michała, wracając z rewii, zawadziłem o Kościan i kwaterowałem cały dzień u niego. Z tego, co mi mówił, widziałem, że zadowolony z siebie i ludzi, chociaż kawalerskie gospodarstwo na małem mieście, jeszcze w owych czasach, miało swoje niedogodności; na chorych nie zbywało tak na miejscu jako i po wsiach sąsiednich, a że w obrębie dość rozległym i zamożnym w stosunku do innych był jedynym lekarzem Polakiem, przytem weteranem z trzydziestego, mnożyła się jego praktyka z każdym tygodniem. Czterdziestego szóstego uszedł szczęśliwie, chociaż dość widocznie osobę swą narażał; dwa lata zaś późniéj, nie zapomniawszy, iż był kiedyś czwartakiem, pospieszył do obozów i tutaj, w oczekiwaniu dalszych następstw, pełnił służbę wojskowego lekarza, ratując rannych, gdzie było potrzeba. W późniejszych latach rzadko już kiedy zdarzyło mi się z nim spotkać, gdy czasem wpadł do Poznania, lecz miałem nieraz sposobność słyszenia od osób z tamtych stron, że się Palickiemu dobrze powodzi, że, po długich namysłach, ożenił się szczęśliwie i że jako lekarz, obywatel i człowiek zjednał sobie sympatyę i szacunek całego powiatu. Znając go od tak dawna, wiedziałem, iż inaczéj być nie mogło, bo poczciwy Palicki należał do ludzi, którzy, mało co innym winni, własną zasługą i wrodzoną zacnością zdobywają sobie niepoślednie stanowisko w społeczeństwie; przez sumienną pracę nabył uznania godnéj bie-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/171
Ta strona została przepisana.