przebywszy kampanię z trzydziestego roku, do najgorliwszych i politycznie najczynniejszych obywateli patryotyczno-demokratycznego odcienia, chociaż podlegał czasami podobno napadom niezwykłéj gwałtowności; żonę jego słusznie do okazalszych pań ówczesnego towarzystwa liczono. Ich córeczka, gdy dorosła, pięknością wprawdzie nie była, miała jednak, prócz wysmukłéj i udatnéj postawy, pewien niezwykły wyraz twarzy, który zwracał uwagę i przyciągał, zdradzając już to jakiś głęboki i smętny zamysł, już to jakieś nagłe, gorące uczucia.
Z niepospolitą zdolnością do nauk i wraźliwą wyobraźnią łączyła, od lat najmłodszych, częsty niepokój wewnętrzny i skłonność do milczących i spokojnych smutków. Jak się późniéj małżeństwo z Michałem Sokolnickiem skojarzyło i jakim był dalszy jego przebieg, rzecz mi całkiem nieznana, gdyż po czterdziestym ósmym roku straciłem z oczu wszystkie te osoby, o których ci tu mówię, słyszałem tylko, że państwo Suchorzewscy przenieśli się do Królestwa, czy też do Galicyi, a późniéj doszła mnie wiadomość o śmierci pani Waleryi, któréj młodemu życiu mózgowa choroba wczesny położyła koniec.
O panu Michale już byłem prawie zapomniał, gdy, zdaje mi się, piędziesiątego siódmego roku niespodzianie spotkałem się z nim na Szląsku, bawiąc u wód w Altwasser. Zdziwiłem się nie mało, słysząc od niego, że od paru lat mieszka w pobliżu, że się powtórnie ożenił w miasteczku Gottesbergu i posiada tamże grunta oraz wielką piekarnię, któréj fabrykatami zaopatruje całą okolicę. Nie uważając za stosowne dopytywać się bliżéj o szczegóły, jak się to wszystko stało, powędrowałem wkrótce potem do Gottesberga, aby odwiedzić tak dawnego znajomego, lecz nie zastawszy go w domu, obejrzałem tylko obszerny budynek, w którym rezydował. —
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/179
Ta strona została przepisana.