miast, bez względu na liczną publiczność, porządnie niemi plecy wygarbował. Ksiądz Antoszewicz podobno jeszcze przed Przybylskim usunął się z naszego widnokręgu; nie wiem, co się późniéj z nim stało, równie jak i z Werchowiczem i Garsczyńskim, podrzędne zajmującymi stanowisko, i z Kuberskim, który we wszystkich klasach uczył historyi naturalnéj i o téj nauce do rzeczonego programu dołączył, na trzech kartkach obszernego druku, bardzo ogólnikową rozprawkę; z innych zaś, Stoc, Buchowski, Motty, ks. Brodziszewski, Szumski i Perdisch urzędowali przez długi czas jeszcze przy gimnazynm i byli mymi nauczycielami, podczas gdy Jakubowski, Moczyński, Reid i Bayer, mniéj więcéj w dziesięć lat po okupacyi pruskiéj, pomieszczeni zostali w szkole przygotowawczéj, założonéj na teraźniejszéj Szkólnéj, dawniejszéj Psiéj ulicy, o czem ci przedtem już raz mówiłem. Byli jeszcze, prócz tych wymienionych, czternastego roku przy szkole departamentowéj: Hanke, Kaulfuss i Cassius; o pierwszym z nich wspomnę ci może, gdy zajdziem na Wielkie Garbary; co się tyczy dwóch drugich, którzy w swoim czasie do znakomitszych ludzi tntejszego społeczeństwa należeli, żałuję, że ci tylko kilka niedokładnych szczegółów podać mogę, ile przypadkiem usłyszałem od starszych. O Kanlfussie z własnego wrażenia przypominam sobie jedynie, że go raz widziałem. Będąc bardzo małym chłopakiem i patrząc oknem na ulicę, ujrzałem kilku ludzi jadących konno; matka, która przy mnie stała i uwagę moją na nich zwróciła, powiedziała mi, że ten niski i nieco grubawy, to pan rektor Kaulfuss, a inni panowie nazywają się: Buchowski, Stoc, Szumski i Motty i są profesorami. Nie zatarł się ów szczegół do dziś dnia w méj pamięci, a późniéj dowiedziałem się, że szanowny rektor, chociaż go bogowie na kawalerzystę nie stworzyli, miał
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/185
Ta strona została przepisana.