do Dyrekcyi Towarzystwa Kredytowego. Lecz niedługo tam pobawił, gdyż, zawitawszy przypadkiem w nasze strony, gdzie go z radością przyjęli mnodzy znajomi i przyjaciele, poznał panię Rozalią Dąmbską i miał szczęście pozyskania jéj ręki, skutkiem czego przesiedlił się trzydziestego dziewiątego roku, ile sobie przypominam, całkiem do W. Księstwa. Odtąd resztę życia, lat trzydzieści kilka z górą, spędził między nami jako jeden z przewódzców obywatelstwa, gorliwie uczestnicząc we wszystkiem, co się tutaj pro bono publico działo. W zapatrywaniu się na położenie nasze i potrzeby narodowe zgodny z Marcinkowskim i Maciejem Mielżyńskim, miał w usposobieniu swojem wiele podobieństwa do Gustawa Potworowskiego, z którym tez serdecznie był zaprzyjaźniony. Nie potrzeba było długo z nim przestawać, aby poznać szczerą dobroć jego serca, wraźliwość uczucia i pewną ruchliwość fantazyi, któréj jednak we wszystkich przejściach życia jasny rozum towarzyszył. Łatwo się zapalał, osobliwie gdy szło o sprawy narodowe, chętnie się rozgadał, mówił dobrze i płynnie i lubił nieraz, w poufnem towarzystwie, deklamować ustępy z mów i poezyi, które z czasów pierwszéj młodości zostały mu w pamięci, wesoło i dowcipnie opowiadać o ludziach, z którymi żył dawniéj, o zdarzeniach rozmaitych, których był świadkiem; miał dar przyrodzony godzenia i łagodzenia osób i rzeczy, ujmowania sobie każdego swobodnem i przyjacielskiem wzięciem. Te jego przymioty i doświadczony patryotyzm, hojna ofiarność na potrzeby publiczne, z którą się ile możności ukrywał i którą umiał połączyć z rozważnem postępowaniem w stosunkach swoich prywatnych i zarządzie majątku, zyskały mu zaufanie i szczerą życzliwość wszystkich, a nazwisko jego było jednem z najpopularniejszych w W. Księstwie. To też nie brakło na gościach w Kościelcu;
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/19
Ta strona została przepisana.