Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/225

Ta strona została przepisana.

cując głównie w biurach sztabowych, dosłużył się wkrótce stopnia porucznika. W wojsku jednak nie wytrwał, bo, jak się zdaje, niespokojnego był za młodu usposobienia, czego późniéj po poważnym profesorze nie byłbyś mógł dostrzedz, i już roku dziesiątego mentorował któremuś z Łubieńskich i urzędował w szkole departamentowéj w Seynach. Dwa lata potem przybył do Poznania, gdzie mu ksiądz dyrektor Przybylski oddał w wyższych klasach całą matematykę, którą zatrzymał niezmiennie pod jego następcami za rządów pruskich, dopóki tylko zdołał być czynnym, oddaliwszy się jedynie raz z Poznania, aby objąć miejsce przy szkole wojewódzkiéj w Płocku, zkąd jednak niebawem wrócił napowrót.
Pierwszą połowę życia miał zatem Buchowski dość urozmaiconą i niepewną; natomiast druga, wogóle jednostajna, mogła być dla niego pomyślną i przyjemną, bo nie tylko uczniowie szanowali go wielce, kochali nawet, chociaż go się bali, lecz i w towarzyskich kołach poważna jego osobistość i znakomite zdolności znajdowały powszechne uznanie. W kolegium nauczycielskiem zajmował jedno z pierwszych miejsc; z żadnym wprawdzie z kolegów, ile mi wiadomo, bardzo bliskie nie łączyły go stosunki, był jednak z wszystkimi w szczeréj zażyłości; u władz rządowych jak najlepiéj zapisany, mimo, że wszyscy znali jego na wskroś polską naturę i patryotyczne uczucia, czas niejaki, po odejściu Kanlfussa, piastował urząd dyrektora i byłby go zatrzymał do końca swego, ale nadto prędko zabrakło mu odpowiedniego zdrowia. Otóż niedobór pod tym względem mącił przez wiele lat jego umysłową swobodę; już w młodym stosunkowo wieku trapić go zaczęły różne niedomagania fizyczne, bodajnie reumatyczne, a bardziéj jeszcze jakiś niepokój wewnętrzny, a te napady hipokondrycznego rodzaju ponawiały się raz poraz z rozmaitą trwałością i siłą; wi-