Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/229

Ta strona została przepisana.

przejść do sekretaryatu komisyi trzech dworów, zkąd wreszcie, odznaczony krzyżem św. Stanisława, powołanym został roku dziewiętnastego na miejsce kontrolera w izbie likwidacyjnéj. Wśród tylu jednak bardzo prozaicznych czynności urzędowych czuł potrzebę orzeźwienia ducha swego czemsiś piękniejszem i wznioślejszem, zwłaszcza iż od młodych lat zachwycał się płodami literatnry, a w Warszawie miał wszelką sposobność stykania się ze światem literackim; dla tego zamieszczał raz po raz w ówczesnym „Pamiętniku Warszawskim“ rozprawki tyczące się języka i piśmiennictwa naszego. Rozrywki te przypadły do smaku dyrektorowi Kaulfussowi i wzbudziły w nim chęć pozyskania tak uzdolnionego człowieka dla naszego gimnazyum, do czego była właśnie sposobność, ponieważ ksiądz Antoszewicz zabierał się do emerytury. Rozpoczął zatem Kaulfuss korespondencyę w téj sprawie z Królikowskim, który, gdy wkrótce potem ks. Antoszewicz umarł, przez radę szkólną tutejszą wezwany, przybył do Poznania i po wielkich feryach dwudziestego roku zajął katedrę języka polskiego. Miał wtenczas lat blizko czterdzieści i przesiedział na owéj katedrze, mniéj więcéj, lat dziewięć; mogę śmiało powiedzieć, że przesiedział, bo, ile pamiętam, nie często chodził po klasie. Do bardzo energicznych nauczycieli nie należał; w niższych i średnich klasach bywało rozmaicie na jego godzinach; chłopcy mało uważali, trudnili się czem innem lub paplali, a profesor gniewał się i stękał; ale w wyższych klasach wywierał wpływ wielki na uczniów, a przemawiając pięknym swoim językiem do ich uczuć i wyobraźni, rozbudzał w nich szlachetniejsze poglądy, szczególnie zaś zamiłowanie do umysłowych zajęć i do literatury ojczystéj. Dla tego też wszyscy starsi uczniowie nadzwyczaj grzeczni byli dla niego i wiele mu sympatyi i szacunku okazywali, cho-