Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/39

Ta strona została przepisana.

do wszystkiego co dobre, piękne, szczególnie zaś co polskie. Na wsi wielkiego używał miru i wpływu; gdy zaszła potrzeba, wykrzyczał potężnie, tak, że się po całym folwarku rozlegało, ale ponieważ znali tam wszyscy jego wyrozumiałość, ponieważ w potrzebie dopomógł chętnie, poradził życzliwie, po przyjacielsku pogadać i pożartować nieraz umiał, zjednał sobie powszechne zaufanie i przywiązanie u ludu całéj okolicy.
Przebywszy pierwsze lata w Tulcach, przenieśli się potem państwo Radońscy do Kociałkowéj Górki, w bliskości Pobiedzisk, którą, nie pamiątam już po kim, na własność nabyli. Tutaj w początkach miał pan Tadeusz roboty i kłopotu dużo, znalazł bowiem Arabiam desertam i trzeba było wszystko niemal stworzyć. Wywiązał się z tego zadania, korzystając z wiele pomyślniejszych wtenczas konjunktur; dwór, budynki gospodarskie stanęły na nowo, pola doczekały się normalnéj uprawy i ogród zaczął powoli przychodzić do ładu, słowem, po kilku latach, wyglądało tam zupełnie po europejsku. — Gościnność była chętna i szczera w owéj Górce, zwłaszcza iż samotności nie lubił pan Tadeusz, a czasami bywało tam gwarno i wesoło, szczególnie gdy się bracia zjechali. Trzydziestego siódmego roku, a więc przeszło pół wieku temu, panie Ludwiku, zjawiłem się także w Górce na dzień Tadeusza św. Zastałem tam dziewięciu Radońskich, ośmiu rodzonych, a z nimi stryjecznego, pana Florentego. Jedni byli w młodości, drudzy w pełni sił swoich, a gdy po obiedzie wyższy zapanował nastrój, wszczęła się dysputa o ulubionym jeszcze przedmiocie, to jest o kampanii trzydziestego pierwszego, któréj wszyscy niemal przytomni dług swój wypłacili. Pamiętam, jak dziś, że tam szło o Skrzyneckiego; zdania się nie zgadzały, a że każdy chciał mieć racyę i silnym obdarzony był głosem, jeden zaś z braci, pan Józef,