Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/5

Ta strona została przepisana.

wniéj jednopiętrowa, należała kiedyś do Kwileckich i nieraz, przechodząc tutędy, widziałem siedzącą przy jednym z dolnych jéj okien starą panię Kwilecką, o któréj ci wspomniałem, gdyśmy po Teatralnym placu chodzili. Nabył ją, jak ci już wiadomo, od pana Arsena Kwileckiego i przebudował późniéj dr. Nieszczotta, a teraz od dawna jest własnością potomków Abrahama. Pamiętasz zapewne, że przeszłego roku przeniósł się z téj kamienicy na miejsce wiecznego spoczynku znany kilku pokoleniom młodzieży naszéj i zasłużony pedagog. Zakończył tu pracowite, a dość często kłopotliwe życie swoje, profesor Antoni Jerzykowski. Przypominam go sobie jeszcze z czasów gimnazyalnych, a chociaz nie byliśmy w jednéj klasie, słyszałem nieraz od jego współkolegów, że się znakomicie uczy i do najlepszych między nimi należy. Ukończył tutaj szkoły, rok czy dwa późniéj odemnie, odbył nauki swoje filologiczne na uniwersytecie wrocławskim i złożywszy z odznaczeniem egzamim pro facultate, rozpoczął, zdaje mi się, czterdziestego drugiego roku, zawód nauczycielski przy gimnazyum w Trzemesznie, zkąd po paru latach przeniesiony został do nowo założonego gimnazyum ostrowskiego. Tam urzędując do piędziesiątego siódmego roku uzyskał stopień nauczyciela wyższego i tytuł doktorski w Wrocławiu, na mocy odbytego egzaminu i gruntownéj rozprawy, tyczącéj się układu, języka i wartości historycznéj ósméj księgi Tucydydesa. Powołany potem znów do Trzemeszna, zmienić musiał po raz trzeci swoją siedzibę.
Był to i dla szkół także rok niefortunny ten sześćdziesiąty trzeci; chłopcy nasze, jak wszyscy, mieli głowy zajęte tem, co się tam za granicą działo; mnóstwo uczniów z klas wyższych gimnazyów i szkół realnych, nawet ze seminaryów, poszło do obozów i niejeden z nich tę wycieczkę życiem przypłacił. Trzemeszniacy nie pozosostali