rastającego przypominam sobie jako tercyanera, czy sekundanera, bo nie tylko na podwórzu gimnazyalnem często rozmawialiśmy z sobą, lecz przychodził czasem do nas z siostrą, będącą w przyjaźni z moją ciotką. Poznałbym tę pannę jeszcze dzisiaj, gdybym ją gdzie spotkał, bo jéj niska figurka odznaczała się niezwykłą objętością, tak iż rozmiary w szerz i w dłuż nie wielką okazywały różnicę; główka przytem jasnym i gęstym włosem pokryta całkiem była ładna, a usposobienie serdeczne i wesołe. Po trzydziestym roku ci Wołłowicze znikli całkiem dla mnie, nie wiem jakie były dalsze ich losy, słyszałem tylko, że panna poszła za mąż, zdaje mi się do Królestwa, a w ich kamienicy osiadło plemię Izraela. Pułkownika Eustachego Wołłowicza, który, obok tytułu hrabiowskiego, miał tutaj w Księstwie piękne dobra, Działyń, znałem tylko z widzenia. Był to wtenczas pan nie młody, odznaczał się wysoką postawą, silną budową ciała i twarzą sarmacką, przystojną, choć trochę mocno rumienną. Żona jego, córka ministra Brezy, pani znacznie otyła, pojawiła mi się kilka razy, z synem i córką, na balach w Bazarze. Przyglądałem się osobliwie córeczce, któréj nie odstępował gorąco rozkochany Ryszard Berwiński. Bawiły ją pewnie jego wytrwałe, poetyczne hołdy, bo mu nie szczędziła, jak było widać, żwawych odpowiedzi i wdzięcznych uśmiechów; ale na tem był koniec, chociaż poeta przez czas niejaki łudził się może, iż bożek jego skrzydlaty pociągnie za sobą braciszka z pochodnią. Na idealistę przedewszystkiem działać musiał urok téj panny, zwłaszcza że w jéj wysmukłym i bladym pojawie ni pełnia, ni świeżość zewnętrzna nie tłumiła sprężystości dnchowéj, która w pewnych kołach znaczny wpływ wywierała; nie tylko bowiem złota młodzież ubiegała się o względy téj francuzkiéj rusałki, lecz i niektóre panny wyższego tonu brały
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/60
Ta strona została przepisana.