sługach jego na polu publicznem, względem wspólnych spraw naszych. Niejednego ze znaczniejszych przemysłowców polskich mógłbym wymienić, który ma to przekonanie, że „marka, grunt, a wszystko inne furda!“ i podług tego postępuje; ale pan Antoni, zapewniwszy sobie utrzymanie, uznał, iż jako Polak i obywatel ma też pewne obowiązki względem ogółu i nietylko nie starał się od nich usunąć, lecz brał je na się ile można było i poświęcał im bardzo znaczną część czasu swego i pracy. Przedewszystkiem należał do założycieli owéj tak ważnéj dla handlu i przemysłu swojskiego instytucyi, znanéj pod firmą: „Towarzystwo pożyczkowe miasta Poznania,“ które teraz tak wielkie przybrało rozmiary i tak poważne finansowe stanowisko zajmuje w prowincyi naszéj; gdy weszło w życie, przez wiele lat miał jego kasę w domu swoim i pod swoim dozorem jako podskarbi i tak gorliwie się niem zajmował, że dla publiczności Towarzystwo było Pfitznerem, a Pfitzner Towarzystwem, bo więcéj niż ktokolwiek przyczynił się do jego rozrostu. W ostatnim nawet czasie, chociaż dla nadmiaru w zatrudnieniach, jako też dla przesiedlenia biur, czynności kasowe w inne oddał ręce, nie przestał jednak pracować nad dobrem tego Towarzystwa, zasiadając do końca życia w jego radzie nadzorczéj. Równocześnie był przewodniczącym tutejszego Towarzystwa przemysłowego, a daléj członkiem Spółki młodzieży kupieckiéj, Towarzystwa Stelli i Komitetu wyborczego miasta Poznania. Do Towarzystwa Pomocy Naukowéj należał także bez przerwy, nawet zdajé mi się, że przez czas niejaki obradował w jego Komitecie miejskim; krótko powiem, z wyjątkiem Towarzystwa przyjaciół nauk, nie było u nas publicznego przedsięwzięcia i wspólnéj roboty, którymby pan Antoni pozostał obcym, niewyłączywszy nawet spraw kościelnych, bo i na tem polu był czynnym,
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/78
Ta strona została przepisana.