Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/90

Ta strona została przepisana.

i sam, panie Ludwiku, ocenić mogłem, chociaż nie fachowy, jego zdolność i biegłość w badaniu oskarżonych i świadków, jasność w pojmowaniu sprawy i zestawianiu jéj szczegółów, ponieważ zdarzyło mi się dwa razy być przysięgłym pod jego przewodnictwem.
Nie mniéj jak w kołach sądowych, cieszył się pan Karól w społeczeństwie naszem powszechnym szacunkiem; wszędzie chętnie był widziany i mógł liczyć na przyjacielskie nczucia wielu znajomych swoich, potrafił bowiem ująć sobie każdego prawością sposobu myślenia, gotowością do rady i usług, swobodą i otwartością w rozmowie. Pod względem politycznym zachowywał się ostrożnie, czego już urzędowe stanowisko wymagało, lecz polskości i patryotyzmu nigdy nie ukrywał, a życie jego towarzyskie było na wskroś polskie. Chociaż w mniemaniach i twierdzeniach objawiał nieraz dnzo pewności i lubił czasami w opowiadaniu zwracać uwagę na siebie, wiedzieliśmy wszyscy, że to nie zamiar wynoszenia się nad innych, lecz tak sobie przyzwyczajenie.
Stosunki rodzinne sędziego liczyć było można do najszczęśliwszych, znalazł bowiem w pannie Anieli Chosłowskiéj żonę, która nie tylko urokiem zewnętrznym zwracała oczy wszystkich, lecz któréj przymiotom serca i umysłu zawdzięczał ład, spokój i swobodę w domu. Widując dość często panię Thielową, zwłaszcza u doktorowéj Mateckiéj, z którą najściślejsza łączyła ją przyjaźń, mam jeszcze w pamięci tę postać średniego wzrostu pełną i udatną, tę piękną, okrągłą twarzyczkę, o ciepłych kolorach, z pod ciemnego włosa spoglądającą bystro i dowcipnie jasno-brunatnem okiem. Mimo tych zalet, które u niejednéj skłonność do światowości rozbudzają, w chęciach swych skromna, przy tem żywego temperamentu, w rozmowie wesoła i prędka, czasem ucinkowa, w zdaniach dość stanowcza, zdawała się