razy i podziwiałem tę wytrwałość, którą okazywał wobec bólów, wobec martwiejących z kolei różnych części ciała i śmierci występującéj coraz wyraźniéj. Mówił o swych dolegliwościach, jakby kogo innego trapiły, rozmawiał o bieżących sprawach, o dawniejszych wypadkach i znajomych osobach swobodnie, czasem wesoło i wszystkiego chętnie słuchał, byle mógł na chwilę zapomnieć o sobie. Z początkiem czerwca siedemdziesiątego szóstego roku spoczął na wieki po swoich cierpieniach.
Odczuli głęboko tę stratę pozostali synowie, silniéj ona oddziałała na serce jego jedynaczki, która, jeszcze z dziecinnego wieku nie wyszedłszy, gdy pozostała bez matki, chowała się przy nim niemal sama, doznając wszakże w razie potrzeby macierzyńskiéj opieki i rady doktorowéj Mateckiéj. Odziedziczywszy po ojcu roztropność, po matce nie mało zewnętrznego wdzięku, miała panna Izabella coś nader miłego w całéj swéj osobie, a w wyrazie jéj twarzy, szczególnie w spojrzeniu owych ciemnych oczu odbijała się często pewna smętność i czułość, świadcząc o jéj wrażliwem i tkliwem usposobieniu. Za mąż ją późniéj wydając, mógł ojciec o los jéj przyszły być całkiem spokojnym, znał bowiem zięcia swego od małego chłopca i wiedział naprzód komu ukochaną córkę powierza. Ale jeśli ludzkie sprawy obliczyć się dadzą, trudno przewidzieć naprzód co zdziała natura lub przypadek; jakkolwiek bardzo pomyślne były wszelkie inne warunki, wśród których upływał żywot pani Izabelli Szumanowéj, śmierć kilkorga dzieci nie tylko ciężkim smutkiem zatruła pierwsze czasy jéj małżeństwa, lecz i wpływ zgubny wywarła na zdrowie, które od lat najmłodszych nieraz szwankowało. Rozwinęła się u niéj powoli słabość piersiowa; przezwyciężała ją długo młoda pani spokojem i ostrożnością w całym nastroju ży-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 04.djvu/93
Ta strona została przepisana.