to w początkach cesarstwa; zanosiło się na nowe wojny, a strapiony ojciec, przewidując, że jedyna istota, która mu pozostała, wkrótce do szeregów ściągniętą być może, na niebezpieczeństwa i śmierć narażoną, doświadczywszy aż nadto w swéj familii i sam na sobie utrapień służby wojskowéj, rozmyślał nad tem, jakby syna zachować i z Francyi wywieść. Dopomogła mu w tym zamiarze pokrewna jego, pani Nozières, która już w czasie pierwszéj emigracyi przybyła do Polski i znalazła tutaj gościnne przyjęcie w domu pana Prokopa Mielżyńskiego. Za jéj radą zabrał się z bawiącą w Paryżu piątego roku panią Prokopową Mielżyńską i przybył z nią do naszego Księstwa Jan Motty, który wtenczas kończył nauki w jednym z koleżów paryskich.
Krótko pobawiwszy w Chobienicach u państwa Prokopostwa, dostał się do Miłosławia, gdzie mu pan Józef Mielżyński, starosta klonowski, powierzył opiekę nad swymi chłopcami, z których najstarszy, Maciéj, miał mniéj więcéj lat osiem. Szesnastoletniego pedagoga obdarzyła natnra spokojnem i przedwcześnie rozważnem usposobieniem, tak iż potrafił, mimo bardzo młodego wieku, nie tylko podjęty obowiązek sumiennie wypełnić, lecz i przyszłość swoją zabezpieczyć. Dwóch starszych chłopców przysposobił do berlińskiego collège français, gdzie wtenczas jeszcze wszystkie przedmioty po francuzku wykładano, a ile mu czasu zbyło pracował usilnie nad uzupełnieniem własnego wykształcenia. Korzystał z każdéj sposobności, aby sobie przyswoić język polski i niemiecki, starał się zaś przedewszystkiem poznać gruntownie gramatykę i literaturę mowy ojczystéj, a przy tem niektóre gałęzie nauk przyrodzonych, mając do nich pociąg wrodzony. Lineusz, Jussieu, Buffon, Haüy, Jundziłł byli jego nierozłącznymi towarzyszami; osobliwie w botanice i mineralogii doprowadził do znacznéj biegłości, zwłaszcza
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/100
Ta strona została przepisana.