mogło i nie działo, coby państwu groziło niebezpieczeństwem; mimo to jednak, gdy po wojnie francuzkiéj zawiał wiatr kultury, obadwa zakony wygnano i szkoły ich zamknięto, bez względu, że obadwa właśnie wtenczas walczyły z ciężkiem finansowem położeniem, obadwa bowiem, krótko przedtem, pobudowały i urządziły sobie z wielkim kosztem nowe siedziby w naszem mieście. Znalazły wszakże niejaką ulgę w tem, że rząd nabył ich właśności; w wspaniałym gmachu Sercanek, jak ci wiadomo, wzniesionym na końcu Górnéj Wildy, pomieszczono zakład Garczyńskiego, a domy i grunta przy Dolnéj Młyńskiéj ulicy, kupione od łaziebnika Bischoffa, gdzie Urszulanki ledwo gospodarować zaczęły, przekazano, zmieniwszy je odpowiednio do przeznaczenia, szkole Ludwiki, ponieważ tutaj, w starym dworcu Górków, pomieścić się już nie mogła. Uwolnił się więc takim sposobem dyrektor Barth od współzawodnictwa zakonów i miał to zadowolenie, że w nowéj siedzibie tak wygodzie własnéj jako i wszystkim potrzebom swego instytutu dostatnio mógł zaradzić. Niezbyt długo tam jednak królował. Siły jego fizyczne już znacznie były zużyte tak wieloletnią uciążliwą czynnością urzędową, jako też bardzo ruchliwem towarzystkiem życiem, w którem miał upodobanie i nie małemi utrapieniami w rodzinie; osłabienie to, w związku z nerwowem jego usposobieniem, przekształciło się wreszcie w organiczną chorobę, która go niezdolnym uczyniła do dalszego sprawowania obowiązków. Bronił się niedomaganiu temu do ostatka, o emeryturze podobno słuchać nie chciał, a gdy nastąpiła mimo jego woli, krótko potem z doczesnego do wiecznego przeniósł się spoczynku.
Prawie równocześnie z dyrektorem Barthem pojawiło się tutaj na Wodnéj ulicy przy szkole Ludwiki kilka innych osobistości nauczycielskich, o których, zna-
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/131
Ta strona została przepisana.