lekcye polskiego języka. W latach dziecinnych mało co słyszała po polsku, bo tam w rodzinie mówiono tylko po niemiecku lub po francuzku, wszakże dorósłszy, tak ze względu na rodowe nazwisko, jako i na męża, do którego była nadzwyczaj przywiązaną, poczuwała się do obowiązku przyswojenia sobie języka pradziadów i jego literatury. Cegielski nieraz mi mówił o żarliwych chęciach, które okazywała w nauce i o znacznych jéj postępach, tak iż w końcu dość biegle się wyrażała po naszemu i z łatwością czytać mogła Dziady i Pana Tadeusza. Nierozgłośny swój i niedomaganiem zdrowia nękany żywot skończyła księżna Wanda w młodym jeszcze wieku, zostawiając po sobie troje dzieci, dwóch synów i córkę, które się między nami wychowywały, gdy ojciec ich, ożeniwszy się powtórnie z hrabianką Izabelą Działyńską, przesiedlił się do Poznania. Bywając w domu Działyńskich tu i w Kórniku, spotykałem się dość często z księciem Adamem Konstantym, którego kilka razy także odwiedziłem, gdy mieszkał tutaj przy Berlińskiéj ulicy, a późniéj na św. Marcinie w Mateckiego kamienicy; wszakże znajomość nasza nie była tak bliską, iżbym ci mógł obszerniejszą o nim podać wiadomość. Pamiętam tylko mniéj więcéj to, co mi pan Tytus Działyński mówił o nim, że wiek dziecinny spędził, po wczesnéj śmierci matki, w Sieniawie i Puławach, pod opieką babki księżnéj Izabeli, całe zaś późniejsze i szkólne wychowanie swoje, aż do lat dwudziestu, odbywał w Anglii. W powstaniu listopadowem mając udział, został ranny pod Grochowem, a pod koniec wojny w stopniu porucznika uszedłszy za granicę, ożenił się dwa lata późniéj z księżniczką Wandą, z którą łączyło go przez matkę jakieś pokrewieństwo. Tutaj w Poznaniu mało miał znajomych i żył samotnie, w kółku rodzinnem, trzymając się zdala od wszystkiego, co się w szerszem spółeczeństwie naszem
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/16
Ta strona została przepisana.