Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/176

Ta strona została przepisana.

sprowadzał. Usłuchawszy téj rady, powędrował pan Floryan nad Nil, nie lękając się krokodylów; chętnie tam przyjętym został przez jenerała Boyer, któremu Ali nową organizacyą powierzył i mianowany Bim-baszą, t. j. majorem, pełniąc obowiązki instruktora jazdy, a szczególnie szwadronów stanowiących przyboczną straż baszy egipskiego. Po dwóch latach dość spokojnéj służby w Kairze, miał nasz Bim-basza przyjemność używania dłuższéj wędrówki po krajach murzyńskich, musiał bowiem, w korpusie Nuredin-beja, przedsiębrać wyprawy do Nubii, Dongoli, Sennaaru, aż do Kordofanu, aby buntujących się Arabów i niespokojnych Murzynów uczyć rozumu i posłuszeństwa. Było mu nieraz głodno, mokro i niewygodnie, a chociaż na chłód narzekać nie mógł, dziękował Bogu, gdy na wielbłądzie wrócił żywy, chociaż mocno wycieńczony do Kairu.
Wszakże niedługo tam wypoczywał; tęsknota ciągnęła go do swoich, porzucił więc egipską służbę, aby wrócić do kraju, ale wpierw, chcąc zadowolić uczucia chrześciańskie, powędrował do Palestyny, zwiedził Jerozolimę i inne święte miejsca, a po téj wycieczce czekał parę dni w Aleksandryi na statek, któryby go zawiózł do Marsylii. Fata zrządziły jednak inaczéj; w Aleksandryi bowiem spotkał kilku oficerów wojennego okrętu austryackiego, wybierającego się przeciw piratom greckim i posłuchał ich namowy do udziału w obławie. Dowodzący tym okrętem wiceadmirał Bandiera łaskawie go przyjął i pan Floryan miał sposobność oglądania znacznéj liczby wysp Archipelagu, strzelania tu i ówdzie do rozbójników, powieszenia kilku z nich na masztach, a nawet z portu Tenedos wypadł na kilka dni do Azyi i obejrzał sobie miejsce, gdzie stała niegdyś Troja i gdzie wojował Hektor z Achillesem. Pożegnał wreszcie Austryaków w Stambule i wsiadł tam na statek kupca greckiego,