dobrym człowiekiem, z rzetelnem poczuciem sprawiedliwości, bez fałszu i skrytych zamiarów, a późniéj dla nas, w obrędie swoim, ile mógł, życzliwym i pomocnym. Powiedziałem ci już dawniéj o przygodach i niefortunnych skutkach, które spisek z czterdziestego szóstego roku sprowadził na gimnazyum St. Maryi Magdaleny; przypomnisz sobie między innemi, że dyrektor ówczesny ks. Prabucki usuniętym został i szkołę na kilka tygodni zamknięto. Otóż, czy i o ile się Brettner do tego przyczynił, uchodzi méj wiadomości, ale przypominam sobie, że Prabncki jemu głównie winę swego wydalenia przypisywał, zwłaszcza że już i przed tem niebyli z sobą w zbyt serdecznych stosunkach. Opróżnione miejsce dyrektora zajął Brettner, z początku tymczasowo, wkrótce zaś stale i wytrwał na niem aż do końca, a nietracąc stanowiska radzcy, był, co się rzadko zdarza, lat blisko dwadzieścia w urzędzie razem przełożonym swoim i podwładnym, tak iż musiał sam do siebie robić podania i sprawozdania, odpowiadać sobie i dawać przepisy.
Czterdziestego ósmego roku rozpuszczono gimnazyum katolickie, ponieważ kilkunastu jego uczniów zbiegło do obozów ochotniczych i gdy Niemcy tutejsi na swoich wiecach politycznych, odbywanych w Odeum, domagali się natarczywie zniesienia „owego gniazda szerszeni“, w czem przodował im z zawziętością jeden z niemieckich nauczycieli gimnazyalnych, zawdzięcza ten zakład ocalenie swoje głównie Brettnerowi, który, pojechawszy do Berlina, przedstawił ministerstwu rzecz w prawdziwem świetle. Wsparły go silnie wytrwałe zabiegi posłów naszych w stolicy i w Frankfurcie, którym udało się wymódz pewne ustępstwa, rozrzedzić tutaj nieco ciężką aurę, gniotącą płuca polskie, przedewszystkiem zaś zabezpieczyć w szkołach ojczystemu językowi pewną cześć koniecznego wpływu na rozwój umysłu uczniów
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/211
Ta strona została przepisana.