Przez cały czas jego pobytu jako docenta w Berlinie, tylko się z nim raz tu w Poznaniu spotkałem. Przyszedł, niepamiętam już kiedy, odwiedzić mnie po staréj znajomości i ucieszyłem się widząc, że jest w jeszcze weselszem usposobieniu niż dawniéj bywał, ale niebawem powiedział mi przyczynę. „Czy wiesz, ze się żenię?“ — rzekł śmiejąc się. „Żartujesz!“ — odparłem, i w istocie to dictum było dla mnie niespodzianką, tym bardziéj, iż dawniejszemi czasy nieraz od niego słyszałem niezbyt pochlebne sądy o jarzmie małżeńskiem. Wszakże w praktyce, panie Ludwiku, na takich sądach, nawet starszych ludzi, budować wcale nie można, zwłaszcza iż skrzydlaty Eros jest bardzo przebiegłym chłopczykiem. Otóż przybyła z Warszawy do Berlina pewna pani, któréj nazwisko, niestety, zapomniałem, aby córeczce swojéj pokazać stolicę Fryderyków, jéj ciekawości i skarby sztuk pięknych. Poleconym sobie przez kogoś znajomego, Cybulski wysługiwał się jako gorliwy czyczerone, a córeczka, od pierwszéj chwili, swoją zgrabną figurką, ładniuchnem obliczem, filuternem spojrzeniem, oraz żywością temperamentu i potoczystą wymową, zrobiła na nim tak silne wrażenie, że, w końcu trzech czy czterech dni wędrówek po nlicach i muzeach, przeszkoczyły im jakoś pierścionki z palca na paluszek i odwrotnie, ku zdziwieniu mamy. Ktokolwiek z nas miał przyjemność zbliżenia się do pani Cybulskiéj, gdy tutaj w Poznaniu przez czas niejaki, po śmierci męża, bawiła, ten przyznać musi, że nasz profesor niedaremnie słuchał razem ze mną estetyki u Hothona w Berlinie. Tytuł profesora i stałą posadę otrzymał roku sześćdziesiątego, skoro go do uniwersytetu wrocławskiego powołano. Tam, równie jak w Berlinie, cała młodzież polska sknpiała się około niego, nie tylko z słuchanych prelekcyi czerpiąc gruntowną naukę, szlachetne uczucia i zachętę do zajmowania się językiem
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/246
Ta strona została przepisana.