Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/280

Ta strona została przepisana.

datniały ją wysoka i kształtna postawa, głowa o gęstych włosach do góry wzniesiona, przenikliwe i ruchawe oczy pod ciemnemi brwiami. Ostatni raz zdarzyło mi się być w dłuższem zbliżeniu z panią Kromreih na balu maskowym czterdziestego pierwszego roku; miała wtenczas na sobie nadzwyczaj ozdobny i historycznie wierny ubiór Elźbiety, królowéj angielskiéj, a jéj postać, chód i ruchy odpowiadały całkiem przybranéj roli.
Po tej krótkiéj wzmiance o Tycach, wracając do poprzedniego przedmiotu, powiem ci, panie Ludwiku, że ksiądz Tyc, zająwszy przy gimnazyum miejsce swego poprzednika, zjednał sobie wkrótce zupełne zaufanie naszego profesora. Ten, prócz przyjacielskiego pożycia z wymienionymi kolegami, które mu pobyt w mieście niemieckiem uprzyjemniało, miał jeszcze sposobność spotykania się z kilku przyjaciołmi mieszkającymi w tym samym powiecie, a szczególnie z amicusem uniwersyteckim Gustawem Potworowskim, dość częstym gościem w Lesznie, gdzie zresztą Kasyno Gostyńskie nieraz zjazdy swoje i zabawy odbywało. Niemałą także korzyść pod względem towarzyskim znalazł Popliński w bliskich stosunkach swoich z Rydzyną. Książę Antoni Sułkowski, jako kurator gimnazyum leszczyńskiego, odwiedzał je dość często; bywał nie tylko na publicznych egzaminach, lecz i w zwyczajnym czasie przychodził na lekcye. Ztąd też poznał i polubił młodego nauczyciela w samych początkach jego zawodu, zapraszał go do siebie i powierzył mu nawet naukę swoich dorastających córek. Kilka razy na tydzień jeździł pan Jan do Rydzyny i uczył panny Sułkowskie literatury i stylu polskiego, a stary książę zaszczycał go aż do śmierci swemi przyjacielskiemi względami. Mógł więc, jak widzisz, Popliński być zadowolonym z swego stanowiska, tem bardziéj, że w parę lat po przybyciu do Leszna, zachęcony przykładem brata, po-