nów, uczonych i ludzi pod innym względem zasłużonych w dziejach naszego kraju, prócz tego gmachy, ważne miejscowości, medale, monety polskie, facsimilia królów i znakomitych osób, krótko mówiąc, cokolwiek w przeszłości lub w współczesnym obrębie ojczystym zająć mogło uwagę ogółu, a takim rycinom towarzyszyły zawsze odpowiednie życiorysy, opisy lub objaśnienia.
Dział ów historyczny najbogatszym był w „Przyjacielu Ludu“; prócz kilku innych zapełniali go długiemi nieraz rozprawami lub wyjątkami z starych pamiętników i listów, Łukaszewicz i Moraczewski. Pojawiały się tam także wcale udatne powieści, artykuły treści obyczajowéj, czasami literacko-polemiczne. Górująca proza nie wykluczała poezyi, któréj głównymi przedstawicielami w Przyjacielu Ludu byli wtenczas: Konstanty Zakrzewski, Jaśkowski, a szczególnie jenerał Franciszek Morawski, gorliwy opiekun tego pisma. Otóż Brzoza Gryżyńska, Śty Izydor, Giermek i kilka innych jego płodów poetycznych, które wszyscy jeszcze ze szkół znamy, ukazały się najpierw w Przyjacielu. Nie mamy czasu, aby się dłużéj nad nim rozwodzić, te parę słów niech ci wystarczą, panie Ludwiku, abyś miał jakieś wyobrażenie o zasłudze, którą przyznać trzeba Janowi Poplińskiemu za to, że, wśród owéj ciszy i obojętności, panującéj u nas po trzydziestym pierwszym roku, niewinnem na pozór przedsięwzięciem rozbudził umysły, oraz ożywił dobre chęci zajmowania się literaturą ojczystą.
Tylko cztery lata miał on Przyjaciela pod opieką swoją, albowiem niespodzianie zeszedł z tego świata, prawie lat trzydzieści przed swoim bratem. Ktoby go był widział w ostatnich miesiącach jego życia, byłby mu wróżył, że się bardzo późnéj starości doczeka. Silnéj budowy ciała, dobréj tuszy, żwawego i swobodnego usposobienia, które się odbijało na twarzy jego sympatycznéj
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/285
Ta strona została przepisana.