się mógł legionem dzieci liczącym głów dziewiętnaście. Że przy nieświetnych zasobach wychowanie takiéj garstki połączone było z trudnościami, łatwo zrozumisz, panie Ludwiku, to też nasz doktor, jako ostatni z całego rzędu, opóźnił się nieco w początkowéj nauce, chociaż mu w niéj dopomagał jakiś baron Buddenbrock, ludzkiego usposobienia, w sąsiedztwie mieszkający, i dopiero w piętnastym roku życia dostał się do gimnazyum chełmińskiego. Pobawił w niem tylko kilka lat i z własnego popędu przeniósł się do Ełku w kraju mazurskim.
Jest to rzecz uwagi godna, że na ziemi pruskiéj, gdzie wtenczas mało co się o polskość troszczono, mianowicie w warstwach niższych, patryotyczno - polskie uczucia zawładnęły całą duszą kilkonastoletniego chłopca. Musiał je mieć poniekąd od urodzenia, prawdopodobnie przez matkę z Grzymałów pochodzącą wszczepione i wzmogły się jeszcze w Chełmnie, gdzie nasłuchał się o wypadkach i nadziejach z czterdziestego szóstego roku, dość, że nasz niedorostek, który już wtenczas był skończonym idealistą, powędrował do Ełku jedynie w tym celu, żeby tam między młodzieżą mazurską rozbudzić ducha narodowego i założyć towarzystwo literackie polskie. Ale zapały jego nie odniosły pożądanego skutku. Mazury, chociaż język ich jest polski, dalecy są od patryotycznych pomysłów, a nawet pan Kaźmirz ściągnął między nimi na się podejrzenie, że jest emisaryuszem chcącym knować spiski i przysposobić Mazurów do buntu przeciw rządowi. Doniosło się to do przełożonych, ci zaś, zgrozą przejęci, oddali delikwenta w ręce sprawiedliwości. Nastąpił zatem proces i zakończył się niepomyślnie dla obżałowanego, który skazany został na dwa lata więzienia. Odsiedział je w kazamatach grudziądzkich, a ta mimowolna pokuta niewyziębiła bynajmniéj jego uczuć i dała mu czas do spokojnéj pracy,
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/289
Ta strona została przepisana.