nana, pracować będzie mógł z korzyścią dla młodzieży emigracyjnéj, powołano go do zakładu Montparnasse, gdzie po niejakim czasie zajął miejsce dyrektora.
Mógł zatem nasz zecer zrucić niebieską bluzę i wolno odetchnąć na stanowisku, które patryotycznym i naukowym chęciom jego odpowiadało; ale było mu, zdaje się przeznaczem, spadać ustawicznie z góry na dół. Ledwo co był wszedł na ów szczyt Parnasu, wybuchła wojna prusko-francuzka, nastąpił Sedan, zajęcie Paryża przez Niemców, a skutkiem tego wszystkiego rozwiązanie szkoły polskiéj niemogącéj istnieć o własnych siłach, gdy jéj rzeczpospolita odebrała znaczny dodatek rządowy przez cesarza Napoleona wyznaczony. Po wszelkich głodach i utrapieniach w czasie oblężenia i komuny przetrzymanych, ponieważ stosunki nietylko emigracyjne, lecz i francuzkie były w rozprzężeniu i niepewności, wrócił Kaźmirz Szulc, w końcu siedmdziesiątego pierwszego roku, do Poznania, dokąd go już oddawna ciągnęły tęsknota za żoną, któréj do Paryża sprowadzić nie mógł, powietrze ojczyste i liczne związki przyjacielskie. Zawód szkólny był tu dla niego zamknięty, musiał wiec chwycić się pracy dziennikarskiéj, do któréj zresztą, jak wiesz, miał pewien pociąg już od lat młodszych. Został z początku współpracownikiem „Dziennika Poznańskiego“, rok zaś późniéj naczelnym redaktorem „Gazety Wielkopolskiéj“, która, niepamiętam już z jakiéj przyczyny, niedługim cieszyła się żywotem. Niepowodzenie tego przedsięwzięcia nienabawiło go jednak materyalnych trudności, bo stosunki jego prywatne ustaliły się tymczasem po śmierci ojca żony, mógł zatem z wszelkim spokojem i rozwagą, przysposobiwszy się należycie, zwrócić czynność swoją wkrótce potem na całkiem inne pole, dalekie od obrębów, w których zwykle był czynnym, tj. na pole finansów dla niego dawniéj tak niełaskawych. Wstąpił,
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/295
Ta strona została przepisana.