niepamiętam już roku, do Towarzystwa zabezpieczeń znanego u nas i za granicą, którego bogini Westa pilnuje jak świętego ognia, i wkrótce, pozyskawszy sobie uznanie i szczególne względy poważnéj patronki, został jeneralnym dyrektorem Towarzystwa.
Pracował tam gorliwie aż do połowy osiemdziesiątego piątego roku; słyszałem, że przyczynił się znacznie do ustalenia tego zakładu i do rozszerzenia zakresu jego działania, ale pierwszy lepszy z urzędników Westy może ci, panie Ludwiku, wyliczyć i ocenić pod tym względem usiłowania i zasługi Kaźmirza Szulca, dokładniéj niż ja, któremu wszelkie sprawy bankowe są terra incognita. Wszakże z méj strony dodać mogę, że i wtenczas, jak przedtem, zatrudnienia zawodowe nie wstrzymały go od udziału w wspólnych tutaj robotach; w dziennikarstwie, w rocznikach Przyjaciół Nauk, w ulotnych pismach pozostały po nim wybitne ślady, a nie ma Towarzystwa w Poznaniu, do którego nie byłby należał i na którego zebraniach nie byłby występował. Żałuję, że nie mogę ci wymienić w dostateczny sposób tych licznych rozpraw, które różnemi czasami ogłosił w rozmaitych pismach, lub też wydał osobno; tylko kilka z nich przypominam sobie jeszcze, jak n. p. rozprawę O głównych wyobrażeniach i uroczystościach bałwochwalczych naszego ludu, O grobach pogańskich w Polsce, Czy kolonie polskie zakładać należy? O spółkach produkcyjnych, O stosunku Austryi i Rosyi do Słowian południowych, Położenie Austryi wobec Rosyi pojednanéj z Niemcami; mnóstwo innych artykułów politycznych, historycznych, etnograficznych znajdziesz w Dzienniku Poznańskim, do którego najwięcéj pisywał
Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/296
Ta strona została przepisana.