Strona:Marceli Motty - Przechadzki po mieście 05.djvu/31

Ta strona została przepisana.

nie nie mało mu zawdzięcza; miał pod swoją opieką jéj zakłady miłosierne, do których stworzenia i ustalenia znacznie się przyczynił, budując wszystkich szczerą pobożnością. Nie wiem zkąd ona się w nim wyrodziła, zwłaszcza iż ojciec do zelotów nie należał, matka była protestantką, a całe otoczenie, pod względem religijnym, nader obojętne; nie mniéj jednak wywarła ta pobożność potem wielki wpływ na jego rodzinę, bo jedna z córek została szaretką, a dwaj synowie poświęcili się służbie Bożéj. Starszy z nich, Jezuita, w początkach kultury wynieść się musiał za granicę, młodszego, Edmunda, którego podziwiała tutaj przez czas niejaki parafia ostrowska jako wzór świątobliwości, a rozmaite żebractwo wyzyskiwało bezczelnie, schronił się także przed paru laty do klasztornego zacisza. Z tego, trzeciego już dla mnie pokolenia Radziwiłłów nie znam osobiście żadnéj jednostki, przypominam sobie tylko, że, przed rokiem czterdziestym pierwszym, widziałem w hôtel Radziwiłł kilkoro maleńkich chłopców i dziewcząt wpnszczanych po obiedzie do rodziców na salę, lub latem do ogrodu, nieraz tam bowiem, jako studiosus, byłem u księcia Wilhelma i Bogusława, którzy, ze względu na mego ojca, wiele mi okazywali życzliwości.
Dwór księcia namiestnika w Poznaniu był bardzo liczny, ale nic mniéj jak polski; składał się od góry do dołu z Francuzów i Niemców. W pobliżu otoczenia księżnéj Ludwiki znajdowało się kilka pań niemieckich, a z tych przypominam sobie tylko panię Sartoris, która zajmowała bodajnie miejsce pierwszéj damy honorowéj i załatwiała prezentacyjne i etykietalne sprawy. Jedynym Polakiem, mającym przy księciu Antonim urzędowe stanowisko, to jest radzcy, zdaje mi się i sekretarza namiestnictwa, był pan Michalski. Imienia jego i anteryorów nie znam, wiem tylko, że zostali tu