mówią, łapać ryby w mętnej wodzie, i dzięki łatwowierności ludzkiej zyskują rozgłos i sławę — Herostratów.
Bądź co bądź przepowiednie, wygłaszane w naszych czasach, opierają się zawsze na jakichś podstawach. Podstawy te okazują się jednakże nadzwyczaj kruchemi, gdy poddamy je rozumnej krytyce. Zajmijmy się zatem bliżej sprawą końca świata, przepowiadanego w roku 1899, a dowiemy się nieco też o tem, czego się zamiast końca świata wtedy spodziewać należało.
Jak wiemy, droga komety Bieli w bliskości swego węzła zstępującego zbliża się bardzo do orbity ziemskiej. Jeżeli za te drogi przyjmiemy drogę środka ziemi i środka komety, to w węźle drogi komety odległość tych dróg od siebie wynosi zaledwie 3,500 mil. Promień ziemski jednakże wynosi 900 mil, gdyby więc ziemia i kometa znalazły się jednocześnie w tych punktach swych dróg, w których wzajemna ich odległość jest najmniejszą, to odległość powierzchni ziemi od środka komety wynosiłaby niespełna 2,600 mil. Jeżeli zatem promień głowy komety ma długość większą, niż 2,600 mil, to spotkanie się tych dwóch ciał musiałoby nastąpić. Wprawdzie obecnie komety tej już nie widzimy, ale istnieje zapewne jeszcze jakaś część tej komety, która tem się odznacza od innych jej szczątków, że gęstość ciałek w niej jest największą. Otóż na rok 1898 przepowiedzianem zostało bardzo wielkie zbliżenie się ziemi do owej najgęstszej części roju Andromedaidów.
Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/111
Ta strona została uwierzytelniona.