514 gwiazd spadających, a w Londynie prof. Symons, rachował po 100 meteorów na minutę. Guillemen, który zjawisko obserwował na okręcie 45 mil na północo‑wschód od wyspy Flores, najbardziej północnej z Azorskich, liczył w maximum 7 do 8 meteorów na sekundę. Z powodu, iż punkt promieniowania w tem miejscu znajdował się jeszcze pod poziomem, meteory wystrzeliwały często pionowo od poziomu, przechodziły przez zenit i sięgały często poziomu po stronie przeciwnej. Ponieważ na tę drogę potrzebowały kilku sekund, a ślady pozostawały niekiedy po kilka minut, więc chwilami od poziomu do poziomu zdawał się przebiegać przez zenit szlak ognisty.
Leonidy wystąpiły prawie równie wspaniale w dwóch latach następnych, w r. 1868 szczególnie w Ameryce Północnej; w Europie maximum przypadło około godziny 12-ej w południe, a zatem obserwowane być nie mogło. Narachowano wówczas 30.000 meteorów w przeciągu 1½ godziny.
Dokładne obliczenie kształtu i położenia dróg meteorów w przestrzeni długo przedstawiało wielkie trudności. Zostały one jednakże przezwyciężone, i pierwszy Schaparelli obliczył elementy roju sierpniowego czyli Perseidów. Okazało się wówczas, iż elementy te są nadzwyczaj podobne do elementów drogi komety, odkrytej w r. 1862 przez Tuttle’a, i w ten sposób dawno już przewidywany związek pomiędzy gwiazdami spadającemi a kometami został stwierdzony. Na czem ten związek w swej istocie polega, widzieliśmy to już poprzednio.
Strona:Marcin Ernst - O końcu świata i kometach.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.