Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No243 part6.png

Ta strona została skorygowana.

Ubranie jakie miał na sobie w chwili gdy się z nim poznajemy, nie mogło wcale dodać blasku jego figurze.
Trudno bo sobie coś biedniejszego wyobrazić.
Jakieś sukienne „coś,“ co kiedyś musiało być zapewne żakietką, pokrywało ramiona, osławiając jak najgorzej różne niedokładności bielizny,
Połatane pantaliony nie więcej były warte.
Nogi w podartych pantofelkach, zażywały wszelkiej swobody.
Nie trzeba jednak podejrzewać.
Ani to umeblowanie, ani te na grzbiecie łachmany, nie służyły za pozór młodzieńcowi.
Nie — nie należał on do klasy żebraków, dla których pozór nędzy służy często za narzędzie do wyzyskiwania litości, do wyłudzania obfitych datków.
Nie.
Nasz nowy znajomy, musiał się owszem wstydzić swojej nędzy, musiał się z nią ukrywać starannie.
Jeżeli w nędznej izdebce wyglądał jak prawdziwy żebrak londyński, na ulicy — musiał się jak skończony gentelman przedstawiać.
W nogach tapczana, który mu za łóżko służył, leżał surdut, spodnie i