Okład z zimnej wody zrobił skutek elektryczny prawie.
Ex-wisielec drgnął całem ciałem i... otworzył oczy.
Chciał się unieść, ale sił mu zabrakło i runął z powrotem na ziemię.
Życie powróciło, energia jednak fizyczna nie dopisywała jeszcze.
Młodzieniec z ulicy du Rocher, wziął ocalonego w ramiona, przeniósł o kilka kroków w tył, i oparł o pień tego samego drzewa, na którem przed trzema minutami wisiał był jeszcze jak olbrzymi owoc.
— Jakże się pan czujesz? — zapytał niedoszły samobójca.
Nieznajomy za całą odpowiedź, zaczął szybko przewracać oczami na wszystkie strony.
Widocznie nie usłyszał pytania wybawcy, nie wiedział sam jeszcze czy żyje.
— Poczekajmy... — mówił sobie młody człowiek, — nie mam teraz nic ze sobą do roboty, ponieważ pistolet mój wystrzelony, niezdolnym jest oddać mi przysługi, jakiej od niego żądałem...
Oparł się o drzewo sąsiednie i zaczął się uważnie przypatrywać nieznajomemu.
Z początku, jak to sobie przypomi-
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No245 part11.png
Ta strona została skorygowana.