Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No245 part7.png

Ta strona została skorygowana.

przez głowę i śmiało skoczył w próżnię.
Młodzieniec pojmował doskonale, że nie było ani chwili do stracenia, zdjął więc kapelusz, zrucił surdut i wdrapał się na drzewo, dając tem dowód nadzwyczajnej zręczności...
Położył się na gałęzi poprzecznej do której przywiązany był sznur i usiłował go odwiązać. Spostrzegł jednak niebawem, że były to starania próżne i, że połamie paznogcie i palce pokaleczy ale nic a nic nie zrobi.
Sznur wyprężony ciężarem wiszącego, zniweczył wszelkie usiłowania.
Pozostawał jedyny środek — przeciąć sznur, a nie bawić się w odwiązywanie.
Ba — przeciąć! — nic łatwiejszego, gdyby mieć jakikolwiek nóż przy sobie... ale na nieszczęście scyzoryka nawet nie posiadał.
— Do licha — mruknął niezadowolony — co zrobić, jak sobie poradzić?... Nieszczęśliwy już się nie poruszał... sekunda, a już będzie zapóźno!.. Co zrobić? — co zrobić? — powtarzał.
Stanął, utrzymując równowagę na gałęzi i zaczął szukać po kieszeniach.
Świetna myśl przyszła mu do głowy.
Poczuł w palcach kolbę pistoletu, którym się miał zabić.