Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No246 part12.png

Ta strona została skorygowana.

i potrzebowałbym z pewnością więcej jak godzinę, aby dojść do ulicy d’Autin...
Ex-wisielec podniósł kapelusz, włożył go na głowę i zaczął postępować powoli.
Kiedy się znaleźli na brzegu gaiku, blondyn odwrócił głowę, aby rzucić ostatnie spojrzenie na miejsce, które było teatrem tak oryginalnej sceny.
Spostrzegł wtedy jakiś czerwony punkt na trawniku.
— Panie! — zawołał zdaję mi się, żeś pan zapomniał portfelu.
— Rzeczywiście — odpowiedział ex-wisielec, sięgnąwszy do bocznej kieszeni. — Ale niechże pana dyabli, masz wzrok prawdziwie sokoli.
I cofnął się wolno jak słoń.
— Pozwól pan — rzekł młody blondyn, — ja go panu zaraz przyniosę.
— Dobrze, dziękuję bardzo...
Po chwili portfel czerwony znajdował się w rękach ex-wisielca.
— Pozbawiłeś pan niezłej gratki jakiego stróża ogrodowego, któryby był pierwszy zaszedł w tamto miejsce — odezwał się grubas z jowialnym uśmiechem.
— Cóż więc zawiera ten portfel?...
— Nic, bagatelkę... patrz pan.
Nieznajomy nacisnął sprężynę.