— Rzeczywiście jestem bogatym, jestem bardzo nawet bogatym.
— No i chciałeś pan umierać?
— Niestety, powinno to przekonać pana, że majątek szczęścia nie stanowi. Widzisz pan że i ja gdy potrzeba, umiem powiedzieć do rzeczy.
Po tych słowach zapanowało chwilowe milczenie.
Młody blondyn, gdy się dowiedział że ex-wisielec jest posiadaczem ogromnej fortuny, mimowoli spojrzał na niego z pewnem uszanowaniem.
Nie wydawał mu się teraz ani takim brzydkim, ani takim rubasznym, ani nawet takim niezgrabnym.
Odrażający wyraz twarzy, którą miał przed oczami, ustąpił miejsca wielkiej powadze.
Złoty łańcuch, złoty zegarek, szpilki brylantowe i mnoga liczba pierścionków, nie raziły go już jako niesmaczna i śmieszna wystawa.
Cóż chcecie?
Czasy cudów, wieszczek i geniuszów wszelkiego rodzaju, dawno minęły.
Pozostał tylko jeden talizman... złoto.
Nasza epoka nie wierzy już w nic a nic.
Złoty cielec rządzi wszechwładnie światem!
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No246 part14.png
Ta strona została skorygowana.