Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No246 part5.png

Ta strona została skorygowana.

przekleństwo, wstrzymał się jednakże, pochylił głowę i zdawał się zastanawiać.
Po chwili, uspokoił się, twarz straciła wyraz dzikości — na ustach także się uśmiech ukazał.
— Wiele lat u dyabła możesz pan liczyć sobie?...
— A panu co do tego? — odpowiedział młody blondyn.
— Słusznie, mieszam się nie w swoje rzeczy — no, ale musisz być odważnym...
— Dowiesz się pan o tem za chwilę...
— Rąbiesz się pan na pałasze i to wyśmienicie zapewne?
— Nie byłem jak żyję w sali fechtunku,
— Więc strzelasz pan chyba dobrze?
— Ani źle, ani dobrze — tak jak wszyscy.
— Dla czegoż zatem tak się ucieszyłeś z propozycyi, jaką panu uczyniłem
— Powtarzam, że jestem bardzo z niej uradowany.
— To dla tego chyba że nie wiesz pewno dwóch rzeczy...
— Jakich?
— Że ja gotów jestem pokonać w