fechtunku mistrza choćby najznakomitszego...
— I dalej?
— Że dziewięć razy na dziesięć, przecinam o czterdzieści kroków na równe dwie części, kulkę na ostrzu noża...
— I pocóż mi pan to mówisz?
— Mówię dla tego, że skoro jesteś człowiekiem inteligentnym, to zrozumiesz, że nie ty mnie ale ja ciebie zabiję.
— O! to bardzo być może.
— I nie wahasz się?
— Nietylko że się nie waham, ale owszem wymagam spotkania.
— Czy to fanfaronada czy?...
— Najszczersza prawda, mój panie.
— Nie obawiasz się więc śmierci?
— Na to pytanie odpowiem panu zapytaniem innem: czy wiesz pan oto po co ja tu przyszedłem tak rano?
— Naturalnie że nie wiem po coś pan przyszedł?
— Po to samo co i pan.
— Zabić się?
— No, tak...
— Żarty...
— Chcesz pan dowodu na to że nie żartuję?
— Bardzo proszę.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No246 part6.png
Ta strona została skorygowana.