by wędrowiec zmordowany, marzący o przespaniu nocy w wygodnem łóżku.
Oryginalność jednakże jego towarzysza była tak uderzająca, że wpadał w coraz większe podziwienie, a nie raz już od początku rozmowy zdołał się rozerwać wyśmienicie.
Posłyszawszy słowa kończące rozdział poprzedni, mieszkaniec ulicy du Rocher osłupiał w pierwszej chwili, zamiast jednak unieść się jak to było prawdopodobnem, uśmiechnął się mimowoli.
— Znowu myśl!... — wykrzynął — ależ panie, coś zanadto masz pan tych myśli w tej chwili.
— To nie tylko w tej chwili — odpowiedział gruby — ja zawsze mam ich pełno.
— Tem lepiej dla pana.
— I dla ciebie także mój młody przyjacielu.
— Jakto i dla mnie?...
— Bo jestem najzupełniej przekonany, iż ta moja myśl ostatnia jest dobrą, jest bardzo dobrą i nieznałbym się wcale na ludziach, gdybym zobaczył, że nie podoba się panu.
— Zobaczymy.
— Jadłeś też pan dzisiaj śniadanie?... — zapytał grubas nagle.
Młody człowiek drgnął.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No247 part7.png
Ta strona została skorygowana.