mnie do zadania panu jeszcze jednego prostego pytania.
— Odpowiem zupełnie szczerze.
— Młodzieńcze, czy bardzo ci na tem zależy, abyś mnie zamordował własną swoją ręką i abyś został zamordowany przezemnie?...
— Wcale mi o to nie idzie, owszem...
— Nie pragniesz więc mojej krwi?...
— Cóż za żarty! Chociażeś mnie pan trochę za lekko traktował, nie nam do pana urazy... W gruncie rzeczy wydajesz mi się poczciwym chłopem i jeżeli zmieniłeś postanowienie, nie upieram się wcale przytem, aby ci kulkę w głowę wpakować... Nie będę także żądał wcale od pana przysługi, do jakiej względem mnie się obowiązałeś... Jeżeli tylko ta bagatelka wydaje się panu nieprzyjemną, sam się załatwię ze sobą...
— Miły z ciebie doprawdy chłopak — zawołał ex-wisielec nalewając znowu kubki: — za twoje zdrowie przyjacielu.
— Zdrowie kochanego pana.
— Prześliczne wino!
— Prześliczne; istotnie prześliczne!...
Chwilowe milczenie zapanowało po tych kilku słowach.
Ex-wisielec przerwał ciszę.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No248 part9.png
Ta strona została skorygowana.