zatrzymał się powóz, znajdowały się nie wielkie drzwi, pomalowane na szaro i zaopatrzone w numer jaki Bontems wskazał był furmanowi.
— Gdzież dom pański?... — zapytał Maksym, gdy fiakr odjechał.
— Zaraz go pan zobaczysz — odpowiedział Andrzej Bontems, dobywając klucz z kieszeni i otwierając szare drzwi.
— Wchodź pan — dodał uprzejmie — oto jesteś pan w moim a zatem i w swoim domu.
Maksym przestąpił próg i znalazł się w pośród dość dużego ogrodu, utrzymanego bardzo starannie.
Proste, długie aleje, wysadzone były mnóstwem najrzadszych kwiatów. Aleja grabowa prowadziła ku niewielkiemu domkowi, położonemu przy końcu ogrodu; domek ten ginął prawie w pośród lip wysokich i gęstych.
Niepodobna prawie wyobrazić sobie coś bardziej wesołego, bardziej sympatycznego i bardziej spokojnego, nad ten domek o białych ścianach rzucony w pośród zieleni. Zdawało się, że zbudowany był specyalnie na przytułek dla jakiejś tajemnej miłości.
Takie zresztą przypuszczenie, nie byłoby zbyt dalekiem od prawdy, jeden bowiem z magnatów XVIII-go
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No249 part13.png
Ta strona została skorygowana.