Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No250 part9.png

Ta strona została skorygowana.

najzawziętszy krytyk nic by nie znalazł jej do zarzucenia, z razu zajmowała wszystkich, ale po kilku chwilach przejmowała wszystkich zgrozą.
Rzeczywiście te prześliczne oczy miały wyraz uderzającej chytrości.
Rozszerzające się nozdrza, nadawały twarzy wyraz dziki, okrutny prawie.
Usta czy to w uśmiechu czy seryo — wyglądały i rozkosznie i strasznie zarazem.
Takie musiały być usta owego wolnego stworzenia, na pół kobiety, a na pół potwora, owej Syreny, o czarownym śpiewie a śmiertelnym pocałunku.
Nieznajoma, miała na sobie suknię z blado-różowej krepy, odsłaniającą ramiona i ręce jakby dłutem Fidiasza z alabastru wykute.
Na szyi naszyjnik z przepysznych pereł.
Zajęła miejsce, ujęła leżącą na poręczy lornetkę z jasnego szyldkretu, przyłożyła ją do oczu i zaczęła przeglądać loże.
Na mężczyzn nie zwracała prawie uwagi, ale za to kobiety lustrowała impertynencko.
Następnie spojrzała w krzesła, nie zdawało się wcale aby była zmieszaną