wili się niepomału a nawet zaniepokoili, gdy dostrzegli biały dym wydobywający się z zapadłego prawie dachu starej chaty.
— Co za śmiały jakiś włóczęga — zapytywali jedni drugich — zagarnął w posiadanie sukcesyę po rybaku?
Ciekawość ta zaspokoiła się wkrótce, obawy ustały.
Nowi mieszkańcy chaty, zdawali się bardzo spokojni, nie mogli być niebezpieczni i nie przeszkadzali nikomu.
Mieszkańcami temi byli: mężczyzna czterdziestoletni i mała pięcioletnia dziewczynka.
Mężczyzna miał twarz ciemną z charakterystycznym wyrazem rasy cygańskiej, z dużemi czarnemi oczyma, dziwnie błyszczącemi. Figura jego całkiem była nieforemną — nogi krzywe i bezwładne, okręcone były paskami jakby mumia egipska i odmawiały dźwigania ciężaru dobrze rozwiniętego korpusu.
Człowiek ten mógł się poruszać tylko bardzo wolno i tylko przy pomocy dwóch kuli, z któremi nie rozłączał się nigdy.
Mała dziewczynka, biała jak kreolka, miała włosy czarne bardzo gęste i przedstawiała typ idealnej piękności, wymarzonej przez malarzy i poetów.
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No253 part3.png
Ta strona została skorygowana.