Ta strona została skorygowana.
ści szli brzegiem Sekwany zdala od gościńca.
XV.
Dobry uczynek pobielacza.
Noc była równie ciemna jak poprzednia, ale znacznie spokojniejsza.
Powietrze było łagodne — żadnego wiatru, rzeka płynęła cichutko.
Dwaj ludzie szli prędko nie nie mówiąc do siebie. Dziecko pospieszało za nimi.
W jakie dziesięć minut później, Pictoupain, dowódca wyprawy, skręcił na prawo, na wązką ścieżkę wspinającą się w górę pośród dwu parkanów dwóch oddzielnych posesyj.
Jedną z nich było właśnie Folie-Normand.
Potrzeba była przynajmniej kwadransa czasu, ażeby się dostać do wierzchołka, gdzie rozciągał się ogród.
Pictoupain skręcił na lewo i wszedł w miejsce porosłe krzakami i wysoką trawą.
Szedł tak jeszcze czas jakiś a nareszcie przystanął i zwracając się do towarzysza szepnął: