Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No255 part8.png

Ta strona została skorygowana.

— Tak, tak, ty skarbie mój prawdziwy!
— No! dosyć już, dosyć tych romansów — odezwał się Pictoupain — przeskakuj mała śmiało i odważnie, bo szkoda czasu.
Pobielacz związał nędzną sukienkę starą chustką około nóg dziecka, ażeby się o mur nierówny nie zaczepiała, wsunął do otworu i lekko popychał.
— A co! — odezwał się z cicha Pictoupain — nie miałem racyi utrzymując, że przelezie?...
— Nie tak to łatwo! — mruknął pobielacz, który czuł jak obręcz kamienna ściska delikatne członki Joasi.
Nagle, gdy już nie podobna było popychać dalej, usłyszał głuchy jęk.
— Joasiu — zapytał przykładając usta do otworu — czy cię co boli stokrotko?...
— O, tak ojcze — odpowiedziało dziecko głosem do niepoznania zmienionym — ale to nic nie szkodzi.. popychaj, już nie daleko.
— Obawiam się, aby ci nie zrobić co złego.
— Nic, nic, nie jestem tak znowu słabą, tylko prędzej, bo się uduszę...
Pobielacz popchnął małą silniej raz jeszcze — nie napotkawszy żadnego już oporu.