ramię dziewczynki, pozostawiając znak nie głęboki.
Silna tylko kontuzya spowodowała zemdlenie.
Krew płynęła oficie, ale łatwo było ją zatamować.
Blanka kazała zabrać dziecko pokojówce i poszła z nią sama, ażeby opatrzeć rankę.
Pobielacz padł jak padają zwykle ludzie zastrzeleni, to jest głową naprzód.
Stangret z lokajem przewrócili go na wznak.
Złowroga twarz, którąśmy opisali już przedtem, pokrytą była śmiertelną bladością. Oczy szeroko roztwarte i nieruchome, zachowały wyraz tak groźny a dziki, że dreszcz przeszedł po obecnych i mimowoli się cofnęli.
Kula ugodziła go w piersi około serca.
Śmierć była natychmiastowa.
— To sprawa bardzo ważna — zawołał młody człowiek — zdaje mi się, że potrzeba spisać protokół i przeprowadzić śledztwo.
I zwrócił się do stangreta.
— Piotrze — rzekł — leć do komisarza policyi i brygadyera żandarmów, i poproś żeby tu zaraz przyszli.
Służący posłyszawszy rozkaz, zbladł
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No257 part10.png
Ta strona została skorygowana.