Więc tego samego dnia wieczorem przebrany za rybaka, sterował własną ręką ciężką szalupę, w której margrabina i mały Gaston przebrani także, leżeli na stasie sieci zmoczonych. Dziarsko trzymał wiosła i śmiało walczył z bałwanami Adryatyku, żeby się dostać na pokład okrętu francuzkiego, stojącego o kilka mil w przystani. Okręt ten nazywał się „Francya”.
Dobili się nań szczęśliwie i byli ocaleni, bo nikt nie mógł dosięgnąć tych — co się pod protekcyę francuzkiej flagi oddali.
Po kilkodniowej podróży wylądowali wygnańcy w Tulonie.
Przez ten czas toczył się proces w Wenecyj.
Rezultat łatwym był, z góry do przewidzenia.
Margrabia skazanym został zaocznie na karę śmierci i konfiskatę całego majątku.
Fortuna Castellów, jedna z największych w mieście dożów, dochodziła dwunastu milionów franków.
Na szczęście margrabia posiadał znaczne przekazy na banki paryzkie i londyńskie, nadto klejnoty rodzinne ogromnej wartości.
Przekazy i brylanty przedstawiały
Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No258 part5.png
Ta strona została skorygowana.