Strona:Margrabina Castella from Dziennik dla Wszystkich i Anonsowy Y1887 No258 part7.png

Ta strona została skorygowana.

Nadszedł nareszcie dzień, kiedy margrabia poczuł, że wybiła ostatnia jego godzina...
Uporządkował swoje interesa, tak ażeby wdowa łatwo sobie dała radę.
Napisał krótki testament, nie tyle dla rozporządzenia majątkiem, który cały przechodził na najukochańszego syna, ile dla dania im wieczystego dowodu swojego przywiązania.
I pewnego wieczora wiosennego, kiedy drzewa laurowe pokryte były pięknym kwiatem różowym, a barwne dywany kwiatowe — stroiły pochyłość prowadzącą aż do piasczystego brzegu morskiego, zasiadł margrabia na białej marmurowej ławce, pomiędzy żoną a synem...
Powietrze było ciepłe zupełnie.
Lekki wietrzyk roznosił woń przepyszną i muskał czoła siedzących, gwiazdy ukazujące się na horyzoncie odbijały w spokojnej powierzchni morskiej, a pomiędzy gęstemi kląbami z drzew, słowiki wyśpiewywały swoje miłosne trele.
Margrabia przymrużył oczy i dumał.
Ten wietrzyk od strony morza ciągnący, przypominał mu wieczory w Lido, przypominał najdokładniej Wencyę.